piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 3

Z perspektywy Georgii 
     Zjedliśmy już wszystko, co kupiliśmy i obejrzeliśmy połowę filmików chłopców, kiedy usłyszeliśmy, jak drzwi wejściowe się otwierają.
-Dlaczego drzwi są otwarte? -usłyszałam głos mojego ojca. -Georgia, jesteś w domu? - zaczął wchodzić po schodach.
-Nie może nas zobaczyć - szepnęłam.
Wcisnęliśmy się do mojej szafy. Nie dość, że ciasno, to na dodatek byłam przyciśnięta do Beau, który cały czas chichotał. Słyszałam, jak tata woła moje imię i wchodzi do pokoju.
-Myślałem, że twój ojciec wraca wieczorem - zaśmiał się Beau.
-Ale wróciłem wcześniej - tata otworzył drzwi szafy.
-Niespodzianka! Jeej! - uśmiechnęłam się krzywo.
-To jest... Robbie Williams. O Boże...-powiedział James.
-My już lepiej pójdziemy - powiedział Jai i pociągnął chłopaków do wyjścia.
-Powinnaś być w szkole - odezwał się mój ojciec.
-Wagarowaliśmy - spuściłam głowę. -Ale obiecuję, że to się nie powtórzy.
-Powinienem Cię teraz ukarać...
-Tatku - zrobiłam oczy szczeniaczka.
-W końcu mi też zdarzyło się wagarować, kiedy byłem w twoim wieku... ale to ma być ostatni raz, rozumiesz? - uśmiechnął się.
-Dziękuję Ci - przytuliłam go.
-No, a teraz opowiadaj, kim są ci chłopcy - poruszył zabawnie brwiami.
-Koledzy ze szkoły - zaśmiałam się.
-Dość spora grupa. Po twoim pierwszym dniu spodziewałem się raczej jednej koleżanki, a tutaj... no proszę- powiedział.
-Widzisz, twoja córka lubi zaskakiwać. Ale nie wiem, czy jeszcze będą chcieli się ze mną zadawać...
-Dlaczego nie? - zapytał zdziwiony.
-Nie powiedziałam im, że mój tata to Robbie Williams... okłamałam ich.
-I to ma być powód? Daj spokój. Nie zamartwiaj się już, tylko chodź ze mną, wypożyczyłem jakąś komedię na DVD - uśmiechnął się.
Następnego dnia, w szkole...
     Stanęłam przy szafce i poprawiłam włosy, przeglądając się w lusterku przyklejonym do jej drzwiczek. Miałam dziś na sobie szarą bluzkę z rękawami do łokci i koronkowymi kwiatkami przy dekolcie oraz zwykłe, czarne rurki.
     Wyciągnęłam podręcznik od angielskiego i skierowałam się pod klasę. Minęłam chłopców, siedzących na schodach. Nic nie powiedzieli. Wiedziałam, że tak będzie... ale w sumie nikt z nich nie wspominał o swoich rodzicach, dlaczego ja
 miałabym chwalić się swoim tatą?
-Georgia! - krzyknął za mną Beau. Odwróciłam się, a on już znajdował się przy mnie.
-Już się nawet nie przywitasz? - uśmiechnął się.
-Cześć - powiedziałam sucho.
-Ej, mała... co jest?
-Przecież się obraziliście...
-Co? Hahahahahaha! Dlaczego niby? Nie mamy powodu - wybuchnął śmiechem.
-Nie jesteście źli, że nie powiedziałam wam o moim ojcu? - zdziwiłam się.
-Nie - powiedział uśmiechnięty Beau.
-Kocham Cię - przytuliłam go, a on to odwzajemnił i roześmiał się jeszcze bardziej.
Nim się zorientowałam, przybiegła reszta i staliśmy tak na środku korytarza w "grupowym uścisku". Tkwiliśmy w nim aż do dzwonka. Beau objął mnie ramieniem, mówiąc:
-Chodź, odprowadzę Cię pod klasę.
     Angielski niestety miałam sama, bez chłopaków.
-Do przerwy. Życz mi powodzenia - zaśmiałam się.
-Dasz sobie radę - mrugnął do mnie i pobiegł na swoje zajęcia.
     Kiedy weszłam do klasy, nauczyciela jeszcze nie było. Zajęłam ostatnie wolne miejsce, obok chłopaka z kręconymi włosami, ubranego na czarno.
-Hej, jestem Georgia - uśmiechnęłam się do niego.
-Aha - powiedział i odwrócił się do mnie tyłem.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że lekcje angielskiego nie będą należeć do moich ulubionych. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel.
-Dzień dobry wszystkim, przepraszam za spóźnienie, coś mi wypadło.
-Mamy tu nową - odezwał się chłopak z mojej ławki.
-Ah, tak. Jak masz na imię? - zapytał nauczyciel.
-Georgia - powiedziałam nieśmiało się uśmiechając.
-Pięknie... no dobrze, przejdźmy do lekcji. Dziś zaczniemy omawiać "Romea i Julię". Mam nadzieję, że wszyscy przeczytali?
-Nie wiedziałam o żadnej lekturze, proszę pana - powiedziałam podnosząc rękę.
-Mów mi Chris. Ciebie ona na razie nie obowiązuje, przeczytaj ją na za tydzień - uśmiechnął się.
     Ucieszyła mnie ta informacja, bo mogłam sobie odpuścić uważanie na lekcji i zgłaszanie się. Ciągle jednak intrygowało mnie czemu "kolega" z ławki tak mnie potraktował.
-Dlaczego taki jesteś? - zapytałam go.
-Kolegujesz się z tymi fiutoskians, czy jak im tam.
-Przepraszam, co? -powiedziałam zdziwiona. -Po pierwsze Janoskians, a p drugie, co Ci zrobili, że ich tak nie lubisz?
-Nie twój interes - warknął i zaczesał włosy do tyłu.
-Może po prostu zazdrościsz im, że dziewczyny z całego świata dostają orgazmu patrząc na nich, a Ciebie żadna nie chce?
-Rozejrzyj się. Dalej uważasz, że to o to chodzi? No właśnie, nie wtrącaj się.
     Spojrzałam po klasie. Wszystkie laski śliniły się na jego widok. Zrobiło mi się głupio, że wyskoczyłam do niego z tekstem, jak napalona fanka broniąca swoich idoli...
Do końca lekcji nie odzywałam się już w ogóle i zabijałam czas rysując w zeszycie jakieś bazgroły, mimo że sprawa z tym chłopakiem nie dawała mi spokoju.

Jest kolejny. Jeśli się podoba, komentujcie. Jeśli nie, też komentujcie haha, chętnie się dowiem co mogę zmienić :)
Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach, piszcie do mnie na twitterze: @worldofturtles

3 komentarze:

  1. AUFSFUOAFHOEIAOAIFESACIOSNIONWQENIOCWAISACNO ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej swietny blog ! Ciesze sie ze do mnie wpadlas i skomentowalas bo dzieki temu tu trafilam i przeczytalam twoje dzielo i nie zaluje :) Fajny pomysl na z tym ze ojciec Georgii jest slawny . Jestem bardzo ciekawa jak sie dalej potocza losy bohaterki i Janoskians ;) Czekam na nowy rozdzial . Mam nadzieje ze bedziesz mnie informowac o nowych postach i zagladac czasem do mnie :) Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. HEJ ! U mnie pojawił się nowy rozdział :) Zapraszam :) http://jaibrookslove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń